Umowa – widmo a Harvey Specter

Z dniem 20 września 2019 roku wprowadzono do polskiego porządku prawnego niezwykle ciekawie brzmiącą instytucję, przywodzącą na myśl spektakularne sceny z amerykańskich filmów prawniczych.

Otóż art. 458(9) kodeksu postępowania cywilnego stanowi obecnie, że „(§1) Strony mogą umówić się o wyłączenie określonych dowodów w postępowaniu w sprawie z określonego stosunku prawnego powstałego na podstawie umowy (umowa dowodowa).” I dalej (w §6) ustawodawca zwiększa jeszcze napięcie: „Sąd nie dopuści z urzędu dowodu wyłączonego umową dowodową.” Może brzmieć emocjonująco! 😉 Proszę sobie najpierw wyobrazić amerykańskiego prawnika, który gwałtownie zrywa się na wielkiej sali sądowej i woła: „Your Honour! Objection! Wnoszę o pominięcie tego dowodu, bo on jest objęty umową dowodową.”

Fantastyczny obrazek. Rzecz jednak w tym, iż umowy tej w Polsce zapewne nikt– tj. ani pełnomocnicy ani tym bardziej sądy – nigdy jeszcze nie widział. No bo jaki sens, przy kiepskiej jakości tworzonego naprędce prawa, braku jego stabilności oraz przede wszystkim przy coraz dalej idącym formalizmie polskiej procedury cywilnej, miałoby zawieranie z przeciwnikiem umowy na zasadzie: „Słuchaj, umówmy się, że niektórych dokumentów dotyczących sprawy będącej podstawą naszego sporu, nie będziemy powoływać w sądzie jako dowodów, ok?”.

Jeśli bowiem dowody takie nie wydają się stronom potrzebne, to nie ma sensu się co do tego umawiać. Jeśli dowody wydają się choćby jednej ze stron potencjalnie potrzebne, to tym bardziej nie ma sensu się tak umawiać. A jeśli nie wiadomo, czy konkretne dowody okażą się którejś ze stron potrzebne, to też nie ma sensu „palić mostów” i zawierać umowy dowodowej.

Reasumując, ustawodawca wprowadził instytucję, która ma wszelkie szanse pozostać tworem martwym.

Podziel się z innymi:

Ta strona korzysta z plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.