Wraz ze wzrostem uprzywilejowania pieszych w prawie o ruchu drogowym wagi nabrał problem, o którym milczą entuzjaści nowych regulacji. Chodzi o kazus „pieszych niezdecydowanych”. Oto bowiem standardowa wątpliwość wielu kierowców zbliżających się do przejścia dla pieszych:
W pewnym sensie to od intencji (!) pieszego może zależeć ewentualne ukaranie kierowcy, gdy ten nie zatrzyma się przed przejściem aby go przepuścić. No bo czy można ukarać kierowcę, który nie przepuścił pieszego, który nie chciał wchodzić na przejście…? Raczej próżno byłoby apelować do pieszych o niestwarzanie takich sytuacji i wyraźne manifestowanie swoich zamiarów, gdy znajdą się przy przejściu. Jak rozwiązać ten problem? A może – gdy już tak bardzo wszystko regulujemy – należałoby dodać w art. 14 prawa o ruchu drogowym przepis o treści: „Zabrania się (pieszemu): nieuzasadnionego zatrzymywania się bezpośrednio przy przejściu dla pieszych”….? 😉 Brzmi absurdalnie? No to może absurdem było przyznanie pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na jezdnię? W końcu pieszemu z reguły łatwiej jest się zatrzymać niż samochodowi…